Nagromadziło mi się w domu trochę okablowania do lamp wszelakich, głownie kupionych w pewnym szwedzkim sklepie mebli jednorazowych. A to lampę z papieru zeżarł kot w pogoni za ćmą, a to w pogoni za innym owadem zbił szklaną... no i wpadłam na pomysł, że sobie sama zrobię klosze.
Póki co to to się suszy i wątpię, by mi to szybko wypalili, ale i tak szalenie mi się podoba, nawet tak na surowo :)
6 comments
JAk to się trzyma ,że nie klapnie? Fajowa ta lampa.
Kasiu, będę się starała otworzyć własną pracownię, przewiduję kursy dla ciekawych... ;)
A tak po światłowodach:
wałkujesz glinę przy listwie, żeby miała równą wysokość, wycinasz płaty, zostawiasz je na 3-4 godzinki do podeschnięcia, później się je łączy na szlam (glina + woda = taka paciaja jak klej). Następnie się to to wygładza.
I to się nie zawali, nie runie, nie popęka? Ciężka sprawa.Zyczę Ci założenia pracowni. To fascynujcy temat.
CUUUDOO , chcę takie
Kasiu, nie taka ciężka, to proste. Lampa jest dość wysoka, ale dobrze połączyłam ściany no i płaty, z których je robiłam mają ok. 1 cm grubośći.
HandManio, mogę sprzedać ;) Ale skończona będzie za 2 tygodnie.
Czekam na dalsze prace. Ceramika jest fascynująca. Szkoda,że taka droga (piec, szkliwa itp)
Prześlij komentarz
.